
Ponadto kupiłam walizkę... fioletową!!!;D tylko jest trochę mała i już się zastanawiam jak się zmieszczę, ale nie mogłam wziąć większej, gdyż o ile w British Airlines, którymi lecę do USA mogłabym mieć jeszcze sporo większą, to już w American Airlines, którymi lecę z NY do San Francisco musiałabym dopłacać za nadbagaż 150$, więc nie bardzo. W AA można mieć rejestrowany bagaż tylko 157cm (długość+szerokość+głębokość).
Wstępną selekcję ubrań i kosmetyków już zaczęłam robić. Kilka rzeczy jeszcze muszę dokupić: przede wszystkim dolary i prezenty dla hostów. Aparat foto już zamówiłam na allegro, powinien być w przyszłym tygodniu. O laptopa się nie muszę martwić i nie muszę się spinać, żeby zaraz po przylocie sobie kupować, gdyż host mom (Janesta) zapewniła mnie, że w moim przyszłym pokoju jest laptop, z którego mogę korzystać cały rok! Jakże wspaniale!;) Mimo wszystko trochę nie chce mi się pakować. (nie dlatego, że nie chcę wyjeżdżać, tylko z czystego lenistwa). Pamiętam jak w dzieciństwie jadąc na obóz chciałam się pakować tydzień wcześniej, a dwa tygodnie przed myślałam co wezmę. I w dodatku sprawiało mi to przyjemność;) Szkoda, że to już minęło;P
Na pożegnanie dzielę się z Wami dobrą nutą!;) Bajo;)
Wow:)
OdpowiedzUsuńNa lotnisku w Niu Jorku nie idzie sie zgubić:) Mimo że duże do bramki Visitors jest bardzo prosto trafić;)
OdpowiedzUsuńPotem czeka Cię tylko 40 minut w kolejce i Witaj USA:)
Jak juz dotrzesz to Cali i bedzie miala ochote zawitac w SF albo wybrac sie gdzies indziej daj mi znac ;)
OdpowiedzUsuńRadzę zabrac malo rzeczy, bo wiem z doswiadczenia wyjazdow za granice, ze kupuje sie maaaase rzeczy. Ty masz tam rok i na pewno zdarza sie mega przeceny rzeczy :P
OdpowiedzUsuńdobrze Ci idzie to blogowanie :)) miło sie czyta
OdpowiedzUsuń